Na bramie zakładu stolarskiego w Dobrym Mieście pojawiły się w poniedziałek flagi, a załoga ogłosiła strajk. Ale i tak nie mieli nic do roboty, bo szefostwo zniknęło i majster wstrzymał produkcję. Stu pięćdziesięciu pracowników zakładu od stycznia czeka na wypłatę. – Nie mamy pieniędzy na rachunki, nie będzie za co świąt wyprawić – pomstują.
Pod bramą dobromiejskiej firmy, która produkuje drewniane domki letniskowe, budki i sauny, zastaliśmy kilkudziesięciu pracowników, którzy snuli się bezczynnie po zakładzie.
– Mieliśmy strajkować – mówi załamana Aldona Czaplicka, przewodnicząca zakładowej Solidarność. – Zawiesiliśmy flagi na bramie. W proteście mieliśmy zaprzestać wykonywania pracy. Ale nie udały się nam nasze zamiary, bo i tak nie mamy co robić. Majster powiedział nam tylko, że nie wie co nam zlecić, bo nie ma zarządu. Okazało się, że wszystkie osoby wyższego szczebla zniknęły, pozostawiając po sobie puste biurka.
– Nie dostajemy pensji od początku roku – krzyczy jedna z pracownic. – Nie mamy pieniędzy na rachunki, nie będzie za co świąt wyprawić.
A wszystko zaczęło się kilkanaście dni temu, kiedy zniecierpliwieni brakiem pieniędzy na koncie pracownicy założyli związek zawodowy, aby walczyć o wypłatę zaległych wynagrodzeń.
– Pomagamy im od lutego – mówi Wojciech Kowalski, wiceszef regionalnej Solidarność. – Spotykaliśmy się z właścicielką firmy, która na stałe mieszka w Niemczech. Obiecała, że zaległości wobec załogi ureguluje do 25 lutego. Od tego czasu nie mamy z nią kontaktu. Chcieliśmy rozmawiać z kimś z zarządu w piątek, ale już nikogo kompetentnego nie zastaliśmy.
Sytuacją w firmie zainteresował się też Stanisław Trzaskowski, burmistrz Dobrego Miasta.
– Próbowałem dowiedzieć się czegoś, ale osoba, z którą rozmawiałem powiedziała, że nie jest upoważniona do podejmowania decyzji, a z właścicielką firmy nie może się skontaktować – opowiada. I podkreśla: – Na pewno pracowników nie pozostawimy samych sobie. Powiadomiłem już pomoc społeczną.
We wtorek dobromiejski zakład mają odwiedzić inspektorzy pracy z Olsztyna. – Już wcześniej kilkakrotnie tam interweniowaliśmy – mówi Jacek Żerański, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Olsztynie. – Firma parę razy zapłaciła mandaty za opóźnianie w wypłacaniu pensji. W ubiegłym roku sprawa trafiła nawet do sądu grodzkiego, co skończyło się kilkutysięczną karą. Teraz także jesteśmy w pogotowiu.
Ze "jego ojciec" był dyrektorem zakładu to taka sama prawda jak to
że zarabia "on" 10 tys zł. Przykre tylko jak na nieszczęściu a
nieraz tragedii ludzi próbują żerować bezimienne hieny.
wezcie podstawcie taczke z gnojem pod drzwi biura i po kolei zacznijcie wywozic
tych przydupasow a zacznijcie od AGNIESI I LESIA tak rzeby na koniec swojej
kariery wyjechali z podniesiona glowa na taczce z honorem i szacunkiem na jaki
sobie zasluzyli POZDRAWIAM CALA FIRME TYLKO NIE GORE TRZYMAJCIE SIE……….
Za czasów "jego ojca" to drogi/a "zzpd" był jeszcze
głęboki socjalizm bez prześwitów na odwilż i wszystko wtedy w tym kraju
funkcjonowało wspaniale. Wszyscy tez mieli zatrudnienie i w ogóle było
cudownie.
A teraz wszyscy za tę wspaniałość płacimy zapieprzając podwójnie i potrojnie
żeby spłacić długi wytworzone przez pokolenie ojców i dogonić zwykły świat,
który miał i ma różne problemy i w którym nie zawsze było tak cudownie i słodko
jak u nas za socjalizmu.
Gdy jego ojciec był dyrektorem zakładu wszystko było ok. firma prosperowala
wspaniale a zatrudnienie bylo dwa razy większe niz teraz. Nieważne kim jestes bo
jestes i bedziesz nikim. Słodkiego GŁUPIEGO życia!
burmistrz improwizuje,taka jego rola toć jego ojciec niegdyś był dyrektorem
,,drzewnej”przed prwwatyzacją,więc to jego ,,podwórko z
dzieciństwa”Przecież powiedział w tv olsztyn,że te 150 tys zaległego
podatku to żaden problem…może wykupi teraz fabrykę i da ludziom pracę?wszak
kadencja niedługo się kończy —–bez glodu chłodu i picia—–
Na biedne dzieci?? człowieku, gdybyś ty zarabiał 10 tys zł to napewno
zrezygowałbyś z 8 tys na rzecz biednych dzieci!!! Jasne, ogarnij się, bo żal
takich głupot słuchać!!
teraz sie zajnteresowal burmistrz a gdzie byl wczesniej napewno wiedzial co sie
tam dzieje i dlaczego burmistrz zarabia 10 tys niewystarczy 2 tys a reszte na
biedne dzieci
!!!!!!!! a inspekcia pracy gdzie byla !!!! pracowalem w duzym zakladzie i wiem
jak wyglada wizyta inspekcii a z abc zgadzam sie kto ma kase wszystko zalatwi!
za branie lapuwek powinno sie ….
teraz sie zajnteresowal burmistrz a gdzie byl wczesniej napewno wiedzial co sie
tam dzieje i dlaczego burmistrz zarabia 10 tys niewystarczy 2 tys a reszte na
biedne dzieci
!!!!!!!! a inspekcia pracy gdzie byla !!!! pracowalem w duzym zakladzie i wiem
jak wyglada wizyta inspekcii a z abc zgadzam sie kto ma kase wszystko zalatwi!
za branie lapuwek powinno sie ….
abc: nie twierdzę, że dla przeciętnego robotnika fizycznego to bułka z masłem
zrobić to wszystko, o czym pisałeś. Ale nie jest też niemożliwe, a i z dnia na
dzień łatwiejsze. Nikt dostępu, ani chęci zdobycia podstawowej wiedzy na temat
działania rynku pracy nikomu nie ogranicza przecież. Trzeba tylko chcieć oraz
poświęcić trochę czasu i wysiłku. Może w tym często tkwi problem?
torba: nic nie wiem o mebel-plaście, podałem tylko przykład.
"Czy Inspekcja Pracy nie wiedziała o nieprawidłowej zytuacji w
drewanianej fabryce w DM?"
Oczywiście, że wiedziała. Kilkakrotnie nawet pracownicy w desperacji próbowali
zorganizować kontrolę z jakiegoś urzędu żeby ich nieuczciwemu pracodawcy dobrać
się do dupy. Finał zawsze był ten sam. Łapówa, łapówa i jeszcze raz łapówa.
Zawsze potem wszystko było cacy. Teraz to sobie moga udawać wielce przejętych
inspektorzy. Oni tam doskonale wiedza co się w jakiej firmie większej w regionie
dzieje i jakie się robi gdzie przekręty. Jeszcze lepiej natomiast wiedzą gdzie
co można dostać w zamian z "dobrą" kontrolę, która nie wykazuje
żadnych nieprawidłowości.
Multilas kręcił przeciez lody na wszystkim na czym się dało. Od zlewania
przysługujących pracownikom świadczeń, do "przerabiania" ich na
czasie pracy (jak można miec legalnie tyle samo nadgodzin w ciągu roku co
nominalnych godzin wynikających z dniówek! – tam się pracowało po 80 i więcej
godzin tygodniowo). Szefostwo pchało łapówy gdzie tylko było potrzeba. Dowolny
urząd, inspekcja, nawet agencje celne.
do sCarY ;co ty mozesz wiedziec o mebel-plast przecierz to prawie multi-las. a
uczyc sie trzeba cale zycie ,tech.technol.
Gdyby była uczciwa Frau to wszystkich roboli traktowałaby normalnie. Praca 40
godz tygodniowo i średnia płaca robola 2.500 PLN na rękę, a tak co? Zapierdol od
poniiedziałku do poniedziałku po 12 i 14 godzin, płaca 1.200 brutto i mieli nas
za nic. Teraz co? Sumienie ruszy wszystkich przydupasów pani prezes? Napewno
nie, oni mieli i mają zapłacone tyle ile im się należało hehe. Tyłek sobie tylko
w DM rozpasła, a teraz pewnie będzie na kuracji odchudzającej, bo i z czego żyć?
Niech pracodawcy Dobrego Miasta nie przwegapią okazji!!!! Kadrowa z drewnianej
fabryki jest do wzięcia!!! To fachowiec marnej klasy, ale fachowiec!!!
"Frau isch libe disch" ale kasę jaka mi się należy ODDAJ!!!
ona odda kase uczciw kobita z niej przemysli i odda poczekajcie anie juz odrazu
pieniadze
Czy Inspekcja Pracy nie wiedziała o nieprawidłowej zytuacji w drewanianej
fabryce w DM? To tak naprawdę od czego ona jest? A już wiem, od ukarania
drobnego przedsiębiorcy, ale polskiego pochodzenia. Co tam takiej FRAU zapłacić
30 tyś, a ile dobra naszego wywiozła do Niemiec? Zarząd razem z p….ną kadrową
powinien solidarnie odpowiadać za poniżanie, obrażanie pracowników ciężko
pracyjących, między innymi i na ich całkiem nie małe pobory. Trzeba tu dodać, że
kadrowa to pochodzi z Dobrego Miasta, a swoim zachowaniem i obyczajowością nie
odbiega daleko od zachowania sojego tatusia, szefa jednej firmy drogowe w DM.
NIC DODAć NIC UJąć.swieta racja, tylko dodać jeszce o slynnej Pani
kadrowej….ktora poniekąd maczała w tym wszytskim
palce……………………wsytd i tyle
Na początku ubiegłego roku napisałem długi komentarz do notki o tej samej
firmie. Skończyl się on słowami:
"Tylko komu to pomoże? Za nieprawidłowości firmę można surowo ukarać, ale
szybko doszłoby do tego, że właścicielka w ogóle by ją zamknęła albo najprędzej
przeniosła w inne miejsce gdzie przez następnych parę lat miałaby spokój i
ludzie cieszyliby się, że w ogóle jest jakaś praca. I w tym dopiero kryje się
prawdziwy dramat pracowników podobnych firm. Dla robotników fizycznych nie ma w
podobnych wypadkach praktycznie żadnej alternatywy oprócz bezrobocia. Dlatego
wątpię czy interwencja komuś pomoże. Prędzej cała masa ludzi straci
pracę."
I teraz właśnie dzieje się pomalutku to, co przypuszczałem. Niemcowi się nie
opłaca, prezesi-debile (na czele z idiotką Zalewską, bo Trinczek zmył się już
parę mmiesięcy temu) zwyczajnie zniknęli. Po prostu widząc, co się święci
spierdolili w krzaki, bo wiedzieli, że zdesperowani ludzie, którzy byli
wyzyskiwani i oszukiwani przez lata mogą ich w końcu zlinczować.
Frau Wickermeier – właścicielka firmy jest oczywiście nieuchwytna. Wszystko
proste, jasne i klarowne – koniec firmy.
Smutne jest właśnie to, że sporo ludzi może stracić pracę (mam nadzieję, że
jednak zwłaszcza miejscowi znajdą zatrudnienie, bo myślę, że znajdzie się jakiś
chętny do kupienia i zainwestowania w nowy biznes na tym miejscu – oby jak
najszybciej). To nie jest rzeczywiście takie banalnie proste jak mówisz sCarY –
wypowiadasz się jakby nigdy nie dotyczył Cię problem pozostawania bez pracy –
jesli tak jest to pogratulować – jesteś wyjątkiem. Owszem dla człowieka młodego,
dynamicznego w obecnej sytuacji znalezienie nowej pracy nie jest takie trudne
jak jeszcze parę lat temu, ale ludzie są różni – nie każdy jest młody, nie każdy
jest taki bystry i operatywny (to w większości prości ludzie, pracownicy
fizyczni, więc nie oczekuj od nich, że walną szybkie i lotne cv, wydrukują na
domowych wypasionych pctach z laserowymi drukarkami i świetnie się sprzedadzą
na rozmowach w innych firmach) – a perspektywa utraty pracy, zwłaszcza gdy ma
się np. dzieci za które się odpowiada i już teraz trudno jest związać koniec z
końcem to nic czego można pozazdrościć.
Jedno, co mnie cieszy, jako byłego pracownika tej firmy – to fakt, że sposób w
jaki upada to przedsiębiorstwo jest idealnym odzwierciedleniem głupoty, wręcz
kretyństwa zarządzających nią przez lata prezesów, którzy zwyczajnie solidnie
zapracowali na taki finał. Ich pycha, zarozumialstwo, sposób w jaki odnosili się
do pracowników, poniżanie, obrażanie, lekceważenie, oskarżanie każdego o
lenistwo, złodziejstwo itp., które pod zamordyzmem maskowały wlasną nieudolność
i miernotę ma teraz przełożenie na cudowne wyniki jakie osiągnęli. Traktowali
ludzi jak gówno – teraz sami pokazali klasę – okazali się gówno wartymi
menedżerami. Doprowadzili do upadku przedsiębiorstwo, które przy odrobinie oleju
w głowie mogło być kurą znoszącą złote jajka. Trzeba było jednak nieco rozumu,
sensownej organizacji pracy, zawierania logicznych umów z kontrahentami oraz
dostawcami i jeszcze paru podobnych kwestii, ale tego wszystkiego im brakowało.
Dziś pouciekali jak szczury.
To jest właśnie klasa prezesów, takich jak Trinczek, jego marionetkowy następca,
czy Zalewska – kariera Dyzmy, osoba nie mająca fioletowego pojęcia o zarządzaniu
firmą (bo nie można go mieć jak się wykształciło na położną, a w życiu też
doświadczenia w zarządzaniu się nie zdobyło tylko eksperymentowało się w radosny
sposób na żywym organizmie Multilasu). Cała ta przepyszna ekipa wiozła się przez
parę ładnych lat na plecach ciężko harujących ludzi. Pozbywała się pod byle
pretekstem każdego co bardziej rozumnego człowieka, bo nawet półgłowek dla
takich idiotów mógł byc intelektualnym zagrożeniem. Ich nieporadność i totalną
głupotę widać bylo na każdym kroku, teraz widać efekty takiego działania.
Przyszedł czas zbierania plonów.
Wstyd.
Zaraz zaraz dlaczego martwimy sie o 150 osób z Multikrzaka? Z Dobrego Miasta
pracuje tu zaledwie 40 osób. Najwięcej jest z Biskupca, Olsztyna i okolicznych
gmin. Może o nich pomartwi się ktoś inny i nie za nasze podatki?
Panie burmistrzu!!! Proszę pomóc tym ludziom!!! Jeśli Państwowa Inspekcja Pracy
sobie nie radzi z tym problemem, to kto ma im pomóc? Liczymy na Pana…
wreszcie wzieli sie za ten oboz koncentracyjny
A co tam dzisiaj słychać w "multi-lesie"?
Mankamencie – z pracą nie ma większych problemów choćby w Michelin, czy
Indykpolu, jeśli mówimy o większych firmach. Nie licząc pracy przy ulotkach,
handlu, czy gastronomii, z pewnością branża meblarska [np. Mebelplast] chętnie
przyjmie pracowników.
Zainteresowana – o swoje należy walczyć, to jest proste – tu sprawa ewidentnie
musi skończyć się w sądzie, ale mówienie, że nie ma innej pracy dla tych ludzi
to przesada. Praca jest, tylko w dzisiejszych czasach, rzadko kiedy 5 minut
piechotką z domu.
Paradoksalnie, w regionie to właśnie wyżej wykwalikowanej kadrze trudniej o
pracę, aniżeli nie-, lub nisko wykwalikowanej.
Oczywiście, że wielu ludzi jest w trudnej sytuacji i każdy powinien myśleć, tu
się z Tobą zgodzę. Osobiście uważam, że nie ma co pracować w takim zakładzie,
sama bym sie zwolniła na etapie kiedy pensje były wypłacane w późniejszym
terminie. Jestem jeszcze w dość młodym wieku i całe szczęście mam zupełnie inny
zawód, w którym bez problemu moge znaleść pracę. Jednak w przeciwieństwie do
Ciebie sCarY, rozumiem tych ludzi. Chcą odzyskać swoje, są zdesperowani i jak
napisał Mankament mają długi i debety w bankach, bo dotąd mieli pracę. Bardzo
wiele osób przestało juz tam pracować, ale pracy tak od zaraz nie ma dla
wszystkich. W Warfamie, np. proponują pracownikom 1200 zł BRUTTO. Nawet chętnych
nie mają. DFM natomiast nie zatrudni ludzi "nieco" starszych.
Życzę Ci sCarY, zebyś w wieku 50 lat nadal miał pracę, dobrze płatną oczywiście,
a sytuacja społeczna nie zwalniała Cię od myślenia.
Najbardziej "zatroskany" za pensję 10 tys. zł miesięcznie
burmistrz tego miasta, który ciągle na sesjach powtarzał, że bezrobocie w Dobrym
Mieście jest minimalne ma jak zwykle kapitalny pomysł rozwiązania problemu –
powiadomił już pomoc społeczną. Czy on tylko jaja umie robić? Może zaprosi ich
na basen, oczywiście za darmo, to chociaż przed świętami się wykąpią.
"…gdy problem bezrobocia właściwie zniknął" -sCarY znjdź
praktycznie od zaraz (przecież oni już są na debetach i zaporzyczeni w bankach,
u rodzin, znajomych itd.) w okolicy pracę dla około 150 osób z Multikrzaka.
Wszyscy się ucieszą…
zainteresowana: A co mają zrobić niepełnosprawni, osoby z rodzin patologicznych,
niewykształceni, utrzymujący wielodzietną rodzinę, emeryci, renciści, pechowcy,
brzydcy, niesamodzielni, tręsdowaci, zezowaci i inni? Bez demagogii proszę.
Sytuacja społeczna nikogo nie zwalnia od myślenia, zwłaszcza w obecnych czasach,
gdy problem bezrobocia właściwie zniknął.
oflagowanie nic nie da,policja od 15 lat sie oflagowała,w polsce tylko
drastyczne metody działają,zablokujcie zakład bo bedziecie jak psiarnia czekać
na pieniądze 15 lat
nie wpuszczajcie tirów na zaklad to może wtedy właścicielka się zainteresuje
A co mają zrobic, np. kobiety samotnie wychowujące dzieci, albo osoby strasze?
Gdzie mają pójść do pracy?
Bardziej ciekawe jest, że jeszcze istnieją takie firmy, które potrafią zalegać z
wypłatami. Jeszcze ciekawsze, że są pracownicy gotowi tak pracować…
Od dzisiaj pracownicy (ci co jeszcze zostali) okupują zakład. Dlaczego? Dlatego,
że z dnia na dzień towaru, który jakoby miał iść na ich zaległe wypłaty ubywa.
Towar jest wywożony, a kasy jak nie było, tak nie ma dla pracowników. Ci co
siedzą troszkę wyżej niż reszta, a kompetencji nie mają, np. do udzielania
informacji potrafią tylko mydlić oczy. Ciekawe jaki mają w tym interes…?