Istnieje od siedmiu lat, ciągle się rozwija i przyjmuje w swoje szeregi kolejnych chętnych, by bez pamięci zakochali się w muzyce. Mowa o orkiestrze Zespołu Szkół Rolniczych w Smolajnach. W kwietniu swym występem uświetni targi szkół ponadgimnazjalnych w Kortowie.
Zespół Szkół Rolniczych w Smolajnach nosi imię biskupa Ignacego Krasickiego, pisarza, humanisty, miłośnika sztuk wszelkich. W swojej siedzibie w Lidzbarku Warmińskim administrator utrzymywał między innymi kilkuosobową kapelę dworską. Umilała ona także pobyt gościom księcia poetów w letniej siedzibie w Smolajnach. Grano muzykę barokową, mieszczańskiego stylu galant, rokoko, klasyczną. 200 lat później orkiestra znowu zawitała do Smolajn.
— Kiedyś w domu strażaka w Dobrym Mieście istniała orkiestra. Potem się rozpadła, ale instrumenty pozostały — opowiada Michał Bukowski, dyrektor szkoły w Smolajnach. — Siedem lat temu ówczesny wicestarosta Kazimierz Skupień zaproponował dyrektorom kilku szkół przejęcie tych instrumentów. Ja zawsze marzyłem o szkolnej orkiestrze, więc podjąłem temat.
Orkiestrą zaopiekowali się Zbigniew Siwek i Józef Morusiewicz. Nabór przeprowadzony w szkole udowodnił, że wśród uczniów jest ogromne zainteresowanie nauką gry na instrumentach. Z własnych środków i z pieniędzy, jakie przyznała rada rodziców, przy wsparciu finansowym starosty olsztyńskiego Adama Sierzputowskiego, dokupiono brakujące instrumenty, a potem i stroje. Orkiestra zadebiutowała siedem lat temu na rozpoczęciu roku szkolnego. Obecnie zespół liczy ponad dwadzieścia osób i nie obywa się bez niego żadna uroczystość szkolna. Gra np. na inaugurację i zakończenie roku szkolnego. Przed świętami występuje w szkole z kolędami. Orkiestra ze Smolajn grała przed biskupem warmińskim Wojciechem Ziembą. Koncertuje także poza Smolajnami, m.in. wystąpiła na imprezie podsumowującej dorobek konkursu Sukcesy 2006 w Biskupcu.
— Repertuar mamy bardzo bogaty. Jest w nim innymi hymn szkoły i hymn Unii Europejskiej — mówi z dumą dyrektor Bukowski. Słowa hymnu szkolnego nawiązują do tradycji związanych z postacią słynnego patrona, Ignacego Krasickiego.
— W orkiestrze większość stanowią dziewczyny — opowiada Zbigniew Siwek, kierownik olsztyńskiego zespołu muzycznego Zbigi Band, jeden z dwóch opiekunów i autor muzyki do kilku piosenek. — Niektórzy, co tu zaczynali, nie mieli nigdy żadnego instrumentu w ręku. Przychodzą, pytają, czy mogą sobie pograć. Część zostaje, inni widząc, że sobie nie poradzą, odchodzą, ale nas dopingują. A jeszcze inni kończą szkołę i też zrywają z graniem.
Piotr Rojek z Wipsowa, uczeń technikum rolniczego, gra na gitarze basowej. Nauczył się grać na instrumencie właśnie tutaj, dwa lata temu. — Każdy występ bardzo przeżywam! — wyznaje. — Tak jak koncert w obiegłym roku w Głotowie, na 50-leciu obchodów OSP.
Małgorzata Tokarska z Ornety jest uczennicą technikum, specjalność obsługa ruchu turystycznego. W szkolnej orkiestrze, do której należy od dwóch lat, gra na saksofonie altowym. — Też zaczynałam od zera — mówi. — Uważam, że saksofon jest łatwym do opanowania instrumentem. Również dla dziewcząt. Jej kolega z klasy Adam Bednarz z Wojciech, gra w orkiestrze na trąbce. Mówi, że kiedy skończy szkołę, kupi sobie trąbkę na własność. Bo muzyka, zapewnia Adam, bardzo wciąga.
Ta orkiestra jakoś sobie radzi, tylko ze nie ma basów, tenorów… słabo to brzmi, ale zawsze to coś ;D kapelmistrz jest po ch… krzyczy na początkujących że nie mogą zagrać jakiegoś dzwięku… głupota, wiekszość grajków to mieszkańcy internatu, a w internacie mają zakaz grania, badź ćwiczenia, jedynie graja w domu, przynajmniej niektórzy, słaba kondycja i słaby efekt końcowy…
wiecie zaczynałam w tej orkiestrze. to mój rok był pierwszy, to nie prawda co pisze pan bukowski. nie graliśmy pierwszy raz na inauguracje roku szkolnego. a rojek nie grał z nami w ogóle. dwa lata mojego grania poszło na marne bo co dalej?? teraz mogę liczyć tylko na siebie… na pewno dam rade i jeszcze o mnie usłyszycie!!!!!!!!!!!!!!!!!
Niektóre osoby mają dziwne podejscie co do naszej orkiestry,a przecież trzeba
wziąść pod uwage to że jestesmy młodzi że dopiero sie rozwjamy i że wszystko
jeszcze przed nami no i oczywiście to że warunki czasami nie pozwalają na
wszystko.
Na wszystkich koncertach dajemy z siebie wszystko,by to co gramy wychodziło jak
najlepiej.
Cieszy mnie fakt,że osób do naszej orkiestry przybywa i mam nadzieje że ich
liczba bedzie rosła
Pozdrawiam
To pytanie powinien Pan zadać właśnie organizatorom. Może to jeden z wabików na
uczniów,podobnie jak JUKS Galop,w nim tez za wiele nie mozna się nauczyć.
Do Kolia: jestem pełen szcunku i podziwu dla tych ktorzy grają, lecz dziwię się
organizatorom dlaczego tak na siłę chcą orkiestrę utrzymać właśnie w Smolajnach
tam gdzie jak Piszesz brak warunków przecież to normalne że po ukonczeniu nauki
w szkole większość rozstaje się z orkiestrą.Czy twórca tego pomysłu nie wie o
tym. Nauka w szkole trwa trzy, czterey najwyzej pięć lat w tym czasie nauczyć
się grać to wielka sztuka, To co robione jest na siłę przeważnie zawsze skazane
jest na bylejakość.
Proszę się nie dziwić,że możliwości orkiestry nie są zbyt wielkie.Mają próby
tylko 2 razy w tygodniu,skład ciągle się zmienia,ktoś odchodzi innych
dochodzi.
Wg.mnie całkiem dobrze grają,miałam możliwość nie raz ich posłuchać i myślę,że
na takie warunki jakie tam są grają bardzo dobrze.
W Głotowie było ich rzeczywiście niewielu,ponieważ sporo osób wtedy odeszło
(skończyli naukę w szkole,wiele osób wtedy rezygnuje z dalszej nauki gry)i nie
było tego efektu co zawsze.
widziałem i słyszałem tę orkiestrę w Głotowie jeżeli to wszystkie możliwości
orkiestry to straszna bida na siedem osób występujących jedna to dyrektor szkoły
druga to kapelmistrz, a co do upadku orkiestry w straży w Dobrym Mieście to
bzdura orkiestra grała i miała się dobrze niestety ówcześni włodarze miasta
zlikwidowali orkiestrę z wiadomych tylko sobie powodów, mimo to życzę orkiestrze
ze Smolajn jak największych sukcesów.